piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 2

Lily

Siedziałam w salonie z książką na kolanach i myślałam o Harrym. Nagle usłyszałam dzwonek

do drzwi. Niechętnie się podniosłam i poszłam w stronę drzwi. Stał w nich mój chłopak,

Louis.

- Cześć piękna

- Cześć Lou, miło cię widzieć. Wejdziesz?

- Właściwie to chciałem cię wyciągnąć na spacer.

- Jasne, daj mi chwilę – powiedziałam, po czym pobiegłam na górę. Przebrałam się w

cieplejsze ciuchy, poprawiłam makijaż i wróciłam na dół. Chłopak delikatnie mnie pocałował,

złapał mnie za rękę i wyszliśmy. Tego wieczoru pogoda była piękna. Spacerowaliśmy

brzegiem jeziora wtuleni w siebie. Gdy doszliśmy do pomostu, zdjęliśmy buty i usiedliśmy

z nogami w wodzie. Wpatrywaliśmy się w gładką jak lustro taflę. Nagle mój półwampirek

obrócił się niespokojnie.

- Lily, lepiej chodźmy.

- Dobrze, Lou, ale co się stało?

- Czystej krwi wampir. Cholerny krwiopijca właśnie się do nas skrada. Chcesz coś jeszcze?

- Może faktycznie lepiej chodźmy – powiedziałam, gdy zobaczyłam, jak jego mięśnie się

napinają – spokojnie skarbie – szepnęłam. I tak wiedziałam, że usłyszy. W końcu słuch miał

po ojcu, wampirze. Wziął mnie na ręce i ruszył nadludzkim tempem. Jednak stuprocentowy

wampir okazał się szybszy. Skoczył na nas. Lou wypuścił mnie z rąk. Wszystko działo się

tak szybko, że mój ludzki wzrok nie nadążał. Jak tylko zorientowałam się, co się dzieje,

spłukałam wampira z Louisa. Podbiegłam do mojego chłopaka. Wiele jego kości było

pogruchotanych. Szybko zanurzyłam jedną rękę w wodzie, drugą dotykając Lou. Użyłam na

nim jednej ze swoich mocy. Kości natychmiast się zrosły, a rany zabliźniły. Powoli otworzył

oczy. Pomogłam mu wstać, po czym udaliśmy się do mojego domu.

Całowaliśmy się namiętnie, przepełnieni pożądaniem. Lodowate (jak zawsze) ręce

Louisa błądziły po moich rozgrzanych plecach. Nawet nie wiem kiedy pozbyliśmy się ubrań.

Chłopak delikatnie położył mnie na łóżku całując mnie w szyję. Nie myślałam już o niczym

innym.

Rano obudziłam się wtulona w nagi, chłodny tors mojego chłopaka. Lou jeszcze spał.

Jakoś wyplątałam się z jego objęć, założyłam kostium kąpielowy i poszłam pływać. Po ok. 15

minutach wynurzyłam się i usiadłam na pomoście. Po chwili obok mnie usiadł Lou, który

delikatnie objął mnie ramieniem i pocałował.

- Jak samopoczucie, księżniczko?

- Świetnie! A twoje?

- Doskonale, księżniczko. Idziemy na śniadanie?

- Jasne! Jestem głodna jak wilk!

- Dobra, dobra, nie przesadzaj.

- Oj chodź już – mówiąc to zrobiłam ‘słodkie oczka’

- Lily, przecież wiesz, że nie musisz stosować takich zabójczych chwytów – powiedział, po

czym wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Gdy udało nam się uspokoić, zadzwonił

dzwonek na śniadanie. Wstaliśmy i poszliśmy na stołówkę. Zajęliśmy swoje miejsca.

Oczywiście Harry się do nas dosiadł. Zaczęliśmy jeść. Cały czas czułam na sobie wzrok

zielonookiego. On już zaczyna mnie wkurzać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz